PODRÓŻE MAŁE I DUŻE

  Posted in Bez kategorii on

  by NATI

1

Już jesteśmy w Ułan Bator, przyjechaliśmy dwa dni temu. Zmiana czasu z Polską bodajże 7 godzin do przodu. W odwrotnym porządku chronologicznym słów parę:Mongoł, który wyjechał po nas na dworzec samochodem, na początek powiedział, by uważać w szczególności na trzy główne rzeczy: 

– kieszonkowców, ktorzy są naprawdę dobrze wyszkoleni i prawdopodobnie znacznie lepsi niż Rosjanie

– uważac na pijanych, ale glównie naćpanych Mongołów chodzących po ulicach, bo często okazują się być agresywni zupełnie bez powodu, oraz 

– uważać na przejściach,bo kierowcy zazwyczaj się nie zatrzymują…..

DSC_1092

Również, jeśli zapomnieliśmy czegoś zabrać z restauracji,a jesteśmy już na ulicy, to lepiej po prostu nie wracać, bo prawdopodobnie  jest na to za późno i szansa na odzyskanie naszej rzeczy jest znikoma. Wchodząc dzisiaj do Tajskiej restauracji pancie z obsługi powiedziały, że możemy dostać tylko coś do picia bo szef kuchni jest na urlopie…Jest dosyć zimno,do -10-11 stopni w dzień. Dzisiaj byliśmy wyrobić chinską wizę. Składaliśmy wniosek o wjazd dwukrotny, ale nie mieliśmy żadnych rezerwacji, biletów czy hoteli w Chinach. Pan zza szklanego okienka oznajmił ,że możemy w takim układzie dostać jednokrotną. Po chwili wyjaśnień i pokazaniu Eliaszowych dwóch poprzednich wiz,w poniedziałek miała już czekać na nas wiza dwukrotna :) super fajnie! W hostelu międzynarodowa mieszanka, miły, domowy klimat.Szkoda tylko, że choroba trzyma…jakieś parszywe przeziębienie…szukaliśmy  leku…zupełnie przez przypadek natrafiliśmy na owoc-  mały i pomarańczowy. Wyglądem przypominający jarzębinę, lecz jak sie duuuużo później okazuje to  rokitnik! Codzienny napar z owoców spowodował, że uporczywy kaszel i temperatura minęły i odeszły w zapomnienie. Jutro,z kilkomDSC_1050a innymi osobami (jeśli wyjazd dojdzie do skutku) wynajętym vanem jedziemy na kilka dni na pustynię i zobaczyć  jaskinię lodową. Spanie w Mongolskich namiotach (tzw. gerrach- jurtach) 

Do Ułan Bator dojechaliśmy z Irkucka przesiadając się na autobus w Ułan Ude,gdzie znajduje się największy na świecie pomnik głowy Lenina. Rosja to olbrzymi kraj. Na przejściu Rosyjsko-Mongolskim nie było większych problemów. Pytali jedynie o jakieś narkotyki i broń. Poszło gładkoZ Irkucka pojachaliśmy na jeden dzień nad Bajkał, bardzo miła wycieczka, jednak przez panujące tam zimno cieżko przebywać na dworzu dłużej niż pól godziny. Na lokalnym bazarze,panie sprzedają wędzoną rybę, biżuterię z kamieni szlachetnych, super ciepłe kapcie itp. Poczęstowano nas lokalnym specjałem- rybą, która przez całe trzy dni leży pod nakryciem soli, po czym opłukana nadaje się już do spożycia. Nie, żeby to był mega rarytas, niemniej jednak przekąska niebanalna…Polecali jeść z chlebem bądź ziemniakami…  Prawdziwa przygoda, to Kolej Transyberyjska. Zaczęło się w Moskwie. Poznaliśmy młodego Australijczyka. Ma 20 lat i podróż zaczął pięć miesięcy temu w Europie.Człowiek bardzo przyzwyczaja się do rytmu pociągu, ludzie bardzo ze sobą się zaprzyjaźniają, na koniec wymieniając adresy. W pociagu „wedrówki ludów” do toalety, do znajomych po jedzenie, w kapciach lub na boso… Jedni wchodzą inni wychodzą, zmieniają się twarze- troche Mongołów, rysy chińskie pojawiają się powoli. Nam po pewnym czasie kończy się jedzenie. Kupujemy szamę na stacjach u przychodzących babuszek, które sprzedają ugotowane jajka, wędzone ryby, gotowane ziemy, pierogi i oczywiscie wódkę. Mnie lekko tam nosiło, niektorzy nawet śmiali się,  że chyba jestem jednym z bardziej aktywnych podróżnikow w tym pociągu…a już na pewno w naszym wagonie. W pociągu życie toczy się w/g dwóch czasów:

– swiatła gaszone są w/g czasu lokalnego

– pociąg zatrzymuje się w/g czasu moskiewskiego

DSC_0989

Można się w tym troche pogubić. Nie wiadomo na jaki czas przestawić zegarek i w/g jakiego czasu się budzić. Poznajemy prawie wszystkich w przedziale (łącznie z Paniami prowadnicami- jedna z nich to Nataszka:) Pożyczyła mi nawet na chwlkę swoją grubą RZD-owską szubę rosyjskich linii kolejowych.  Są bardzo miłe- sprzedają mi rzeczy po niższych cenach i prosza żeby zachować to w tajemnicy . Takie swojskie babki! Ludzie jedzą w pociągu przeróżne rzeczy:jajka gotowane,swieżą śmietanę ze słoików, gotowane udka kacze,ryby wędzone.Leniwi jak my kończą na zupkach chińskich rosyjskiej produkcji i zguszconce:)-  to zwłszcza mój przysmak (mega słodkie mleko z cukrem-  prawie jak miód) Za oknem pociągu piękne widoki  i powoli duży snieg, śnieżne zawieruchy..

Na jednym z wieczorów,  w przedziale naszego młodego współtowarzysza, poznajemy dużego Rosjanina jadącego na Sybir do pracy. Jest inżynierem. Z Irkucka leci jeszcze 1,5 h samolotem w głąb Rosji. Pracuje przy paliwach. Mówi,że w tym czasie temperaratura osiąga nawet do -50 stopni a oni pracują czasami po 12 godzin dziennie i to ciągle będąc na zewnątrz. DSC_0936Nikt nie pije alkoholu podczas pracy, bo za to są duże kary pieniężne, za to po pracy piją wódę szklanami, czasem po dwa litry na łeb….Mocne łby mają, opowiadał, ale w takiej pracy inaczej się nie da…Bardzo się związaliśmy z naszymi współtowarzyszami podróży pociągowej. Noc przed wyjściem każdy z nas siedzi dlugi czas po ciemku,chyba wszyscy po trochu czują smutek przed ostatnim dniem i pożegnaniem… Wymieniamy adresy z naprawdę wspaniałym  chłopakiem, Mishą, po prostu człowiek  z  sercem na dłoni…Wszystkim rozdaje swoje jedzenie, w czasie rozmowy okazuje się że nie ma lekko w życiu, mama nie żyje, a od długiego czasu wychowuje go ojciec. Ma kłopty z oczami na tyle,że jak sam mówi,  prawie już nie widzi….Oddajemy mu odtwarzacz mp3 na którym  jest jakaś muzyka, głównie punkowa, ska i troche jazzu….Bardzo, bardzo się cieszy, wszystkim opowiada, że dostał to od nas. Słucha tej muzyki przez cały dzień, widać na pierwszy rzut oka że lubi punk. od tego momentu już troche mniej rozmawiamy…ale przynajmniej widzimy, że radość ma na twarzy wypisana…podśmiechuje się czasem tak jakby chciał powiedzieć…ale zajebiste!Wizyta w Moskwie bardzo interesująca. Tam poznaliśmy kobietę przy której Nancy Sida z Sex Pistols to Pikuś. Dla niej dawno skonczyły się zabawki. Kiedy wchodzi do sklepu-  w oczach butelki i radość jej nie opuszcza. Pije nawet w pracy. Jest jedną ze współwlaścicielek cafe kulturalnej, gdzie sprzedają  ksiażki dla dzieci. W czasie odwiedzin w kawiarnii wypijamy pól litra koniaku i jeszcze troche wódeczki.Zostajemy u niej na noc. DSC_0931Z cafe ruszamy Lada 2107 w kierunku domu .W Moskiwe można zatrzymac każdy prywatny samochód i negocować cene. Lada jedzie dziarsko,100 km/h wieczorkiem po ulicach Moskwy. Z naszego upominku (nastepne pół litra koniaku) nic rano nie zostaje. Przychodzi do niej znajomy- aktor spektakli ulicznych (interpretacja dowolna), robią jeszcze jedno winko i wyruszają gdzieś w miasto. W zwiedzaniu Moskwy pomagają  nam Kola, Ksenia i koniak. Ten ostatni dobrze rozgrzewa. Zwiedzamy kilka stacji metra Moskiewskiego główne atrakcje miasta -łącznie spędzamy dwa dni.

DSC_0745Kola, pracuje w wydawnictwie kasiazek dzieciecych więc miasto dzięki Niemu zwiedzamy w nietuzinkowy sposóbJChdzamy śladami chociażby Mistrza i Malgorzaty… To on jest iniciatorem wycieczek z koniakiem. Włóczymy się po mieście razem z jego znajomymi i pomimo tego, że nogi po wielogodzinnych spacerach nad odpadają, okazuje się ze 5% atrakcji Moskwy mamy już a właściwie dopiero za sobą. Przed Moskwą był Petersburg-to pieknę miasto. Tam odbiera nas Mitia.

DSC_0665Bardzo ciekawie mieszka ze swoją dziewczyną-  w samym sercu Petersburga. Odwiedzamy moją ciocię i wujka,którzy mieszkają na przedmieściach. W domu super gościna, koniak, szampan, wino, ciepłe jedzenie, wspaniałe sałatki, które zjadamy do końca. Bardzo miło,  ale trzeba wracać na pociąg…Granicę Estońsko-Rosyjską pokonujemy bez żadnych problemów. Niesamowita jest firma Simple Express, która,(z kilkoma stopami w Wilnie, Rydze i Tallinie) do Petersburga zawozi nas za $15 –mega czad! Autobusy są nowe,wewnątrz ładne i działające toalety.DSC_0603 Zatrzymujemy się w Wilnie.Bardzo ładne miasto, nastepny dzień to Ryga. Polecam wszystkim nawet na weekend.Bardzo dobre jedzenie,klimatyczne kawiarnie. W hostelu na powitanie bezpłatne pifffko:) Niby nie ma granic, ale przy przejeździe z Łotwy do Estonii zatrzymuje nasz autobus  policja. Wyprowadzają z autobusu dwóch śniadych mężczyzn, sprawdzają pod lupą dokumenty. Okazało się, że są fałszywe. Szybka akcja i jestesmy już w Tallinie.To następne fantastyczne miasto, zwiedzamy port i starówkę. Dużo tego wszystkiego, a czasu jak zwykle brak…W związku z tym ciąg dalszy nastąpi…

 

 

 

 

 

1COMMENTS
  • Ryan Orner

    It’s hard to find knowledgeable people on this topic, but you sound like you know what you’re talking about! Thanks

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *